O nas… czyli jak to wszystko się zaczęło.
Pod koniec 2002 roku cała moja rodzina zaczęła poszukiwania idealnego psa. Pies ten miał być mądry, łagodny w stosunku do nas i do znajomych, a równocześnie na tyle odważny, żeby w razie potrzeby nas obronić. Oczywiście do tego musiał jeszcze realizować nasze wyobrażenia o wyglądzie psa doskonałego.
Rozważaliśmy różne rasy, m.in. golden retriever, i nowofundland, byliśmy nawet w hodowli dowiedzieć się więcej o tych psach, ale wciąż czegoś nam brakowało. Rozwiązaniem okazała się encyklopedia psów rasowych, zawierająca opisy i zdjęcia 235 ras. Każdy z członków rodziny przestudiował ją dokładnie, na osobności, a potem wspólnie wymieniliśmy spostrzeżenia. Okazało się, że każde z nas wybrało hovawarta, jako idealnego kandydata na przyszłego członka rodziny!
I tak, po długich poszukiwaniach odpowiedniej hodowli, na początku czerwca 2003 roku do naszego domu przyjechał malutki, czarny podpalany WOJMIR (Jamal) Tu Pilnuje. Niespełna półtora roku później, w listopadzie 2004 roku, przybyła do nas mała, również czarna podpalana, BAJA Chatka Zielarki. Baja miała być suczką hodowlaną, dlatego w 2005 roku zarejestrowaliśmy przydomek hodowlany „Z Krainy Żabek”. Skąd ta nazwa? Otóż jest pewien wymowny dowcip o żabie:

W dżungli odbywa się walne zgromadzenie zwierząt. Lew postanowił podzielić je na piękne i mądre. Piękne miały stanąć po lewej stronie, a mądre po prawej. Na środku pozostała żaba.
Lew pyta: „A ty czemu stoisz na środku?”
Na to żaba: „Przecież się nie rozdwoję”

A taki jest HOVAWART: i piękny, i mądry!

Niestety, na początku 2006 roku wykryto u Bajeczki raka w podbrzuszu. Siatkowiako-mięsak został usunięty operacyjnie, ale Baja dostała krwotoku wewnętrznego w drodze do domu i zmarła na moich rękach ;(. Pustki w naszym domu i tęsknoty za Bajeczką nic nie jest w stanie wypełnić, a decyzja o kupnie drugiej suczki była dla nas bardzo trudna. Wiedzieliśmy, że będzie czarna, żeby wyglądem nie przypominała Bajki. Dzięki wspaniałym znajomym zarezerwowaliśmy w niemieckiej hodowli vom Riedemoor czarną suczkę. Odwiedziliśmy CAETE, w domu zwaną Carmen, kiedy miała 5 tygodni, a pod koniec maja 2006 roku przywieźliśmy ją do domu. A w międzyczasie przybłąkała się do nas Mała, kundelka przypominająca charta. Mała, teraz już nie taka mała ;), jest wytrwałym kompanem zabaw Jamala i Carmen.

W listopadzie 2010 r. na świat przyszedł pierwszy miot w naszej hodowli. Szczęśliwymi rodzicami zostali Carmen i Jamal. Miot F przetarł moje szlaki jako hodowcy i pokazał mi zupełnie do tej pory nieznane aspekty posiadania psów. I choć mogłoby się wydawać inaczej, odchowanie miotu to nie tylko słodkie pyszczki pachnące mlekiem, ale również sporo ciężkiej pracy, którą jednak od razu pokochałam. I tak wraz z moim zamiłowaniem do hodowli, w kwietniu 2012 roku przyszedł na świat drugi miot Carmen. Potwierdziły się opinie zaprzyjaźnionych hodowców, że każdy miot jest inny, a trud wyboru szczenięcia dla siebie jest nie do opisania. Trudu przy wyborze samca było co niemiara ;). Choć początkowo miało być inaczej, w naszej rodzinie został DEDAL.
W drugiej połowie września 2012 r. Jamal zaczął kuleć na przednią łapę. Zdjęcia RTG nic nie wykazywały, a mimo leków kulenie nie ustawało. Po wielu ogólnopolskich konsultacjach i kolejnych badaniach, zdjęciach RTG, badaniach USG w listopadzie w końcu zdiagnozowaliśmy Jamala. Rak, który zaatakował kość, szybko rozpanoszył się po organizmie i przerzucił się na wątrobę oraz prawdopodobnie płuca. Mimo że miałam trochę czasu, żeby oswoić się z tym, co nas czeka, 27.11.2012 r. jest datą, która boli, choć uwolniła od bólu Jamala i pozwoliła mu spokojnie przejść za Tęczowy Most.
† Jamal był moim najwierniejszym, a zarazem pierwszym psim przyjacielem. Mam nadzieję, że ostatnich ponad dziewięć wspólnie spędzonych lat było dla Jamala równie wspaniałych jak dla mnie.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach i pamięci, a teraz dołączył do Baji za Tęczowym Mostem.